Bawią mnie do łez pojawiające się często na portalach „ekonomicznych” artykuły, nawołujące do zakupu mieszkań, bo taniej już nie będzie. Mój ulubiony to:
Ceny mieszkań rosną jak na drożdżach. Kupujcie czym prędzej! – chciałoby się krzyknąć.
Firma chyba jest w złej kondycji, bo zwalnia tysiące pracowników. Może dlatego próbuje zmienić trend? A ten na rynku nieruchomości zdecydowanie się odwrócił.
Wydaje mi się że sprzedający jeszcze nie rozumieją, że hossa na rynku mieszkaniowym już się skończyła i teraz to już nie oni dyktują warunki transakcji.
Równie krytycznym okiem spoglądam na rządowe programy dopłat do kredytów mieszkaniowych.
Rządzący chyba wiedzą, kto zyskuje na kto traci na takich dopłatach: „Mieliśmy dylemat: czy państwowe dopłaty pomogą młodym, czy zaszkodzą, bo przez nie ceny mieszkań wzrosną – przyznał w czasie dyskusji minister w kancelarii premiera Adam Jasser” (źródło).
Można z tego wyciągnąć prosty wniosek, że im dłużej nie będzie żadnych rządowych programów pomocowych, tym dłużej mieszkania będą tanie (tanieć). Kupujcie mieszkania czym prędzej – ja jeszcze poczekam.
Ja czekam co najmniej do MdM, w międzyczasie będę z zaciekawieniem obserwował testowanie cierpliwości deweloperów.
Problem może być w żywotności mieszkań z wielkiej płyty. Jeżeli będziemy o nie dbali to pewnie ze 150 lat pociągną ale jeżeli nie to za 50 lat za dużo z nich nie zostanie.