Fundusz awaryjny to środki odłożone na nagłe i nieprzewidziane wydatki. Mogą się nimi okazać np. natychmiastowa potrzeba remontu mieszkania, koszt naprawy samochodu. Dzięki posiadaniu funduszu awaryjnego nie będziesz potrzebował zaciągać kredytu bankowego (wysoko oprocentowanego) lub szukać pomocy u rodziny. Jego wielkość powinieneś sam określić.
Możesz się kierować swoimi dotychczasowymi nagłymi wydatkami. Dobrze, aby jego wartość była nie mniejsza niż dwa tysiące złotych. Staraj się stale i systematycznie zwiększać wartość swojego funduszu awaryjnego. Nie musisz go lokować na koncie bankowym, ale dobrze by było, gdyby fundusz awaryjny mógł być spieniężony w przeciągu maksymalnie trzech dni (taką możliwość dają konta oszczędnościowe, lokaty z opcją zerwania bez utraty odsetek oraz fundusze inwestycyjne).
Fundusz bezpieczeństwa to środki zgromadzone na wypadek utraty głównego źródła dochodu (w rozumieniu większości ludzi chodzi o pracę). Czy gdybyś dziś stracił pracę, miałbyś za co żyć przez najbliższe miesiące, czy rozpocząłbyś nerwowe poszukiwania nowej pracy, łapiąc się czegokolwiek, aby tylko mieć jakiekolwiek pieniądze? Dzięki funduszowi bezpieczeństwa będziesz miał możliwość przeżycia kilku miesięcy do czasu znalezienia nowego źródła dochodu. Zalecam, aby jego wielkość wynosiła sumę Twoich sześciomiesięcznych wydatków. Powinien być tym większy im mniej stabilne masz źródła dochodów (pracę) oraz im mniejsze dochody. Aby je określić, powinieneś najpierw ustalić swoje miesięczne wydatki.
Witam
Teoria jak najbardziej poprawna, ale problem pojawia się wtedy, gdy ktoś ledwo „wiąże koniec z końcem”. Nie chce wyolbrzymiać, ale Polacy nie są skłonni do oszczędzania i po części jest to związane z tym, że nie mają z czego.
Ciekawe jest jednak to, że kiedy „kasa nagle jest potrzebna” to zaciągamy kredyt, a wtedy jakimś magicznym sposobem kasa na raty kredytu się znajdują. Może więc faktycznie najpierw „płacić sobie fikcyjną ratę, która kiedyś nas uratuje z opresji.