David Weliver przedstawił na blogu „Money under 30” dziesięć największych błędów finansowych, jakie popełniają dwudziesto- i trzydziestolatkowie. Wziąłem listę pomyłek i dorobiłem do nich naszą polską ideologię. Bo według mnie wiele z nich jest adekwatna również dla naszej szerokości geograficznej.
10. Pośpiech w kupowaniu mieszkania.
Na już, bez wkładu własnego i bez odpowiedniego zabezpieczenia finansowego. Według raportu o sytuacji banków, opracowanego przez KNF w 2012 roku, ponad 34 tysiące kredytów hipotecznych jest uznawanych za zagrożone (opóźnione w spłacie i niepewne co do spłacenia w ogóle).
9. Pożyczenie pieniędzy na wesele.
Organizacja ślubu wesela to niemały koszt (szacuję, że co najmniej 20 tys. zł). Robiąc je na kredyt, możemy zacząć nowe życie z długami. W ogóle pożyczanie pieniędzy na konsumpcję jest zmorą w naszym narodzie. W samym Providencie przez pierwsze sześć miesięcy tego roku 800 tysięcy Polaków zapożyczyło się na 800 milionów złotych.
8. Brak ubezpieczenia zdrowotnego.
W odróżnieniu od amerykańskiej, nasza służba zdrowia jest bezpłatna. Choć prywatne ubezpieczenia mogą podwyższyć jakość opieki medycznej. Warto jednak zwrócić uwagę na ogólne zabezpieczenie Polaków. Czy tworzymy z własnych zasobów fundusze – awaryjny i bezpieczeństwa? OBOP przeprowadził w 2011 badania, z których wynikło, że ok. 48% z nas nie ma odłożonej ani złotówki na czarną godzinę.
7. Nieodkładanie pieniędzy na emeryturę.
Niespełna 2 procent z nas odkłada pieniądze w IKZE. Czyżby nasza wiara w emeryturę z ZUS była na tyle wielka, że nie czujemy potrzeby oszczędzania? Przyczyny takiego stanu rzeczy są różne – naszymi wymówkami są: zbyt niskie zarobki, aby coś odłożyć, twierdzimy, że mamy jeszcze czas, żeby zacząć oszczędzać, uważamy że to się nie opłaca. Każda wymówka wydaje nam się dobra.
6. Niepotrzebne wybranie się na studia.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat szkolnictwo wyższe bardzo spowszechniało. Skutkiem tego jest najwyższy w historii odsetek bezrobotnych z wyższym wykształceniem. Jeśli studiowałeś zaocznie i pracowałeś to pół biedy – straciłeś tylko kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy złotych na studia. Jednak osoby, które przez pięć lat uczęszczały na studia dzienne nie dość, że w tym czasie nie pracowały (zazwyczaj), to jeszcze ponosiły wydatki na życie. Przy założeniu, że wydawały 1000 zł miesięcznie, to przez pięć lat studiów ich koszty wyniosły ok. 50 tys. zł. Czy aby na pewno dyplom ukończenia szkoły wyższej był Ci potrzebny w życiu?
5. Brak historii kredytowej.
Unikając kredytów i pożyczek narażamy się na brak historii kredytowej. Jest ona ważna w przypadku starania się o kredyt hipoteczny (którego widmo w końcu dopadnie większość z nas) a brak historii kredytowej jest dla banku gorszy niż zła historia kredytowa, bo oznacza niepewnego klienta. Natomiast posiadanie choćby jednej karty kredytowej i jej regularne spłacanie może korzystnie wpłynąć na decyzję o przyznaniu kredytu na mieszkanie.
4. Rezygnacja z kariery w ulubionym zawodzie.
Całe życie marzyłeś o zawodzie prawnika, uczyłeś się, skończyłeś studia prawnicze. Ale potem zderzyłeś się z rzeczywistością i trudnością w znalezieniu zatrudnienia w kancelarii prawniczej. I zostałeś agentem ubezpieczeniowym lub „doradcą” finansowym. Nie lubisz tego zajęcia, ale przynajmniej masz w miarę pewne zatrudnienie. Czy było warto rezygnować z marzeń?
3. Pośpieszna spłata kredytu studenckiego.
W tym przypadku sytuacja w Polsce jest identyczna jak w USA. Kredyty studenckie są na tyle nisko oprocentowane, że ich wcześniejsza spłata zupełnie się nie opłaca. Aktualne oprocentowanie wynosi 1,375% rocznie (od momentu rozpoczęcia spłaty). Jest to zatem najtańszy kredyt na rynku. Wolną gotówkę lepiej przeznaczyć np. na wkład własny na mieszkanie lub odłożyć na lokatę, niż spłacać całość zadłużenia z tytułu kredytu studenckiego.
2. Przyjęcie postawy i nauki rodziców.
Tutaj przypomina mi się historia z książki Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec. Ten drugi uważał, że należy skończyć studia i ciężko pracować na pewnym państwowym etacie. Faktycznie pierwszymi nauczycielami ekonomii są nasi rodzice i jeśli nauczą nas złych postaw, to zaciąży to na naszych finansach.
1. Brak planu.
Zdaniem Welivera brak planu, to największy problem, jaki może popełnić młody człowiek. Ma na myśli zarówno plan finansowy jak i plan na życie. Większość ludzi, których znam, żyje „od wypłaty do wypłaty”, bez pomysłów i planów długoterminowych.
Ja bym jeszcze dodał rozrzutność.
Ja bym tylko nadmienił, że brak planu to punkt nieco bardziej złożony, brak planu czy zycie od wypłaty do wypłaty często wynika z niestabilnej sytuacji zawodowej w naszym kraju.
Dziś masz pracę a jutro nie… ot, życie.
Trochę ciężko wówczas układać długoterminowe plany.