Kupiłem mieszkanie i… zwolniłem się z pracy

Młodzi ludzie mieszkają z rodzicamiSzukałem, szukałem i wreszcie znalazłem. Właśnie kupiliśmy mieszkanie.

Teraz wiem, że to był dobry moment na zakup, bo zdążyliśmy otrzymać dofinansowanie w ramach programu „Mieszkanie dla Młodych” (dwa tygodnie później banki przestały przyjmować wnioski o dofinansowanie z uwagi na wyczerpanie środków przeznaczonych na ten rok). Kupując to samo mieszkanie teraz, zapłacilibyśmy kilkadziesiąt tysięcy złotych więcej!

Udało nam się otrzymać warunki kredytowe nie uwzględniające podwyżek, które większość banków sukcesywnie wprowadzała od początku roku (złożyliśmy wniosek o kredyt w ostatnim dniu, przed wejściem podwyżki w tym banku). Wcześniej porównałem oferty kilku banków, nawet spotkałem się z pośrednikiem kredytowym (z tego spotkania mam raczej złe wrażenia).

Skrupulatnie wyliczyłem różnice między stanem obecnym (najmem mieszkania) a spłacaniem kredytu. W długiej perspektywie czasowej kredyt na zakup mieszkania jest dla nas korzystniejszym rozwiązaniem niż najem.

Wreszcie, mieszkanie (rynek wtórny) znajduje się w dobrej lokalizacji i zostało kupione w okazyjnej cenie. Przy tym nie wymaga remontu, więc w przeciągu kilku tygodni powinniśmy już w nim zamieszkać.

Poza tym…

Zanim jeszcze spotkaliśmy się u notariusza, aby potwierdzić umowę kupna/sprzedaży, złożyłem wypowiedzenie umowy o pracę u dotychczasowego pracodawcy.

Umowa o pracę była bardzo przydatna przy ubieganiu się o kredyt mieszkaniowy, wręcz niezbędna. Gdybym nie jej nie miał, najpewniej żaden bank nie udzieliłby nam kredytu. I to kolejna niebywała zaleta tego sposobu zatrudnienia (inne wymieniłem wcześniej we wpisie „Korzyści z pracy na etacie„). Na szczęście po podpisaniu umowy kredytowej bank nie interesuje się już moją pracą. Zależy mu tylko na tym, abym regularnie spłacał kredyt (sprawdzone info, potwierdziłem w jednym z banków).

Nie myślcie sobie jednak, że była to pochopna decyzja. Od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem wypowiedzenia umowy. Przygotowałem też na ten dzień domowy budżet. Wyliczyłem ile pieniędzy nie zarobię, a ile będę mógł teraz zarobić. Dostrzegam dużą korzyść związaną z elastycznością. Nie mam już problemów z przyjmowaniem propozycji kolejnych zleceń (pracując na etacie było to trudne z uwagi na ograniczenia czasowe).

Czy chcielibyście abym napisał o swoich wrażeniach zw. z zakupem mieszkania i ubieganiem się o kredyt mieszkaniowy? Albo o urządzaniu mieszkania? Piszcie w komentarzach.

5 komentarzy

  1. Gratulacje odważnej decyzji. Z doświadczenia wiem że zaciągając kredyt hipoteczny ludzie niejako stają się zakładnikami własnego długu. Dług powoduje strach i niemożność ryzyka, dokonywania zmian. Człowiek zadowala się statusem quo co w żaden sposób długoterminowo nie wpływa na rozwój, samopoczucie, uzyskiwane dochody itd. Człowiek sam siebie oszukuje i najwyżej stawia stabilność „bo przecież mam kredyt mieszkaniowy, mam rodzinę, która na mnie liczy itd”. Piszesz również że banku nie interesuje co się dzieje po kredycie. Delikatnie chciałem zwrócić uwagę że niestety nie wszędzie tak jest. Wiele z banków udzielając kredytu robi to za pomocą sprzedaży wiązanej tzn. musisz wykazywać np. wpływ z wynagrodzenia w określonej wysokości przez czasem cały okres kredytowania. Banki to realnie sprawdzają. Jeśli nie spełnisz tego warunku to musisz liczyć się z podwyżką oprocentowania. Oczywiście to zależy od banku. Nie można jednak standaryzować że jak w jednym banku doradca powiedział to tak z pewnością jest w innym. Zapraszam do zapoznania się z moim wpisem na temat produktów dodatkowych do kredytu i jakiego typu wymagania mogą wyniknąć z tego tytułu. http://blogkredytowy.pl/2014/05/produkty-dodatkowe/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.