Pisałem już w listopadzie, że podjąłem pracę na etacie oraz przeprowadziłem się wraz z rodziną na nowe mieszkanie.
Ma ono kilka plusów, wśród których największe znaczenie mają udane negocjacje z właścicielem w sprawie obniżenia miesięcznej kwoty odstępnego (płacimy ok. 200 zł mniej niż średnia dla tego typu mieszkań). Poza tym moje nowej miejsce pracy znajduje się na sąsiedniej ulicy, dzięki czemu oszczędzam czas i pieniądze na dojazdy. Moja żona również ma teraz bliżej do pracy, choć nie tak bardzo jak ja.
Niestety w związku z przeprowadzką pojawiła się cała masa dodatkowych kosztów:
- Jednorazowa, zwrotna kaucja. Umówiliśmy się z właścicielem na 900 zł. Zwrotne w momencie naszej wyprowadzki.
- Remonty. Musieliśmy pomalować jeden pokój, kuchnię oraz łazienkę. Syfon pod zlewem w kuchni wymagał wymiany a WC naprawy. Szafki w kuchni okleiliśmy ładną, różową tapetą. Ponadto trzeba było kupić kilka różnych śrubek. Koszt tych remontów w sumie wyniósł ok. 250 zł.
- Zakupy. W komisie ze sprzętem AGD kupiliśmy pralkę i odkurzacz – 480 zł. Ponadto naklejki na ścianę do dziecięcego pokoju – 70 zł.
Jak widać dodatkowe koszty związane z przeprowadzką to 800 zł na remonty i zakupy oraz 900 zł kaucji. W sumie 1700 zł w ciągu jednego miesiąca. W takich momentach przydaje się fundusz awaryjny…